Dzisiaj koktajl eksperymentalny. Zmiksowałam nie tyle korzeń marchwi, co jej nać! Póki miałam świnkę morską, towarzyszyła mi w kuchni ;) Ona brała górną część marchwi, ja dolną. Gdy jej zabrakło niepojętym wydało mi się wyrzucanie do śmieci zielonych witamin ;) Listki (czy jak tam nazwać to zielone poczochrane) połączyłam z wodą i dodałam odrobinkę świeżego czosnku.
Powiem tak - smak awangardowy, ilość witamin niezastąpiona.
Propozycja jest dobra dla osób na poście Dąbrowskiej - składniki pasują, gęsta konsystencja oddala głodek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz